Mimo, że film powstał w 2009 roku, oficjalne DVD ukazało się w Polsce niespełna pół roku temu. Pirackie kopie z Lasem Piotra Dumały, w Japonii ukazały się w niecały miesiąc po premierze.
Obrazy wywiedzione z ciemności
Story board z 360 rysunków. Film instant, jak sam o nim mówi. Model do składania. Pierwszy pełny metraż z udziałem aktorów.Nie musiałem ich animować, sami się ruszali – odpowiada pytany o wrażenia z pracy na planie. Do jeleniogórskiego BWA Piotr Dumała, który niezwykle rzadko spotyka się z publicznością, dotarł wreszcie za trzecim podejściem, dzięki uporczywym staraniom szefowej placówki, Niny Hobgarskiej. Wybitny twórca i wykładowca okazał się także świetnym rozmówcą.
Dumała, ceniony w świecie autor filmów animowanych, realizowanych mozolnie własną, niepowtarzalną techniką, zaprezentował w Jeleniej Górze swój ostatni film Las i krótkie animacje z cyklu Doktor Charakter przedstawia. Tytułowemu bohaterowi głosu użyczył wybitny znawca historii filmu i fotografii Jerzy Płażewski.
Swoich filmów nie wyskrobuje już mozolnie na gipsowych kaflach, ślęcząc godzinami w piwnicy. Przyznaje, że ten okres ma już za sobą. Łagodna, Zbrodnia i Kara czy Kafka, weszły już do kanonu autorskiej animacji. Swój ostatni film Las, napisał najpierw w formie nowelki. Potem przez cztery miesiące, tworzył story board, po kilka rysunków dziennie. Rysował postacie ojca i syna, sam widząc się w roli syna. Na zdjęciach próbnych zobaczyłem żyły na rękach Bonaszewskiego. Wiedziałem od razu, że to on zagra syna w moim Lesie – wspomina Dumała. To właśnie Mariusz Bonaszewski, zaproponował do roli ojca Stanisława Brudnego. Swoje ostatnie dzieło Dumała określa mianem filmu antyrealistycznego a nie opisem rzeczywistości. Narysowałem swoich bohaterów, a oni ożyli na planie, właśnie w postaciach Brudnego i Bonaszewskiego. Stali się uruchomionymi rysunkami.
Na stole montażowym, artysta zorientował się, że film ma swój powolny rytm. Ujęcia nie mogą być krótkie. Żadnych przebitek – zdradzał tajniki reżyserskiej kuchni Piotr Dumała. Przyznaje jednocześnie, za namową Jerzego Wójcika do współpracy zaprosił Adama Sikorę, autora choćby niezapomnianych zdjęć do filmów Majewskiego. Las realizowany był na czarno-białej taśmie pozytywowej, dopiero potem kopiowany w technice HD. Niezwykle sugestywne i poruszające zdjęcia Sikory, kojarzą się z klimatem duńskiego malarstwa i starej fotografii. Dumała mówi o nim, że to twórca idący w głąb. Myślę, że na planie Lasu Sikora był sobą, mogąc realizować długie, stojące kadry. Tematem pracy doktorskiej Adama Sikory jest pustka i milczenie w filmie. Niezwykle emocjonalny a jednocześnie intymny odbiór Lasu na wszystkich projekcjach, potwierdza, że tandem Dumała – Sikora, stworzył dzieło unikalne i niespotykane dotąd w polskim kinie. Jak pisze o nim Tadeusz Sobolewski, Las to film absolutnie spełniony, czysty, pulsujący własnym życiem. Minimalistyczny, przykuwający, tajemniczy jak sen. Wywiedziony z najintymniejszych warstw niesie oczyszczające przeżycie.
Sam Dumała, od początku swoje twórczości, idący własną drogą, rozpoznawalny i niepokojący, ceni opowieść, ciągle wierząc w książkę, zapewniającą mu niezbędna intymność. Las jest pożegnaniem z domem. Konkretnym miejscem, w którym krótko po skończeniu zdjęć, zamurowano okna. Do którego życie przestało mieć wstęp. Jako autor, Dumała podejmuje ryzyko czerpania ze swojej prywatności. Ze swojej historii wyciąga esencję, tworząc uniwersalna opowieść. Artysta nie zamierza się tłumaczyć ze swojej historii, rozliczać. Zaprasza do rozmowy o sobie, cały czas kalkulując odwagę i chroniąc się przed ekshibicjonizmem. Podkreśla także istotę równowagi rozmowy, którą buduje podpatrywanymi z własnego życia cytatami, odżegnując się od wszelkich prób „psychologicznego pogłębiania”. To kino antypsychologiczne, podkreślał w Jeleniej Górze Piotr Dumała.
Mówiąc o planach, Dumała wspomniał o realizacji obrazu według własnej nowelki Hajduśka. Rzecz jest o wampirze ” w pewnym małym miasteczku na Dolnym Śląsku”. Zaledwie stroniczka tekstu, a rzecz gęsta i gwałtownie pobudzająca wyobraźnię. Hajduśka ma być do śmiechu, tak żeby się ludzie ze śmiechu tarzali. Ale to nie ma być wyłącznie radosne i lekkie – wyjaśnia Piotr Dumała. Dodaje, że do Jeleniej Góry wróci chętnie. Najchętniej z działaniami w przestrzeni miejskiej. Dziś film powinien wychodzić w przestrzeń. Animacja to ukryty wymiar życia – przekonuje.
Na pograniczu kinematografii i sztuki. Spotkanie z Piotrem Dumałą w ramach projektu Transfuzje. Bwa Jelenia Góra 17.12.2010
Tekst ukaże się jeszcze w styczniu w 3 numerze Kuriera Dolnośląskiego www.kurierdolnoslaski.pl
Obrazy wywiedzione z ciemności
Story board z 360 rysunków. Film instant, jak sam o nim mówi. Model do składania. Pierwszy pełny metraż z udziałem aktorów.Nie musiałem ich animować, sami się ruszali – odpowiada pytany o wrażenia z pracy na planie. Do jeleniogórskiego BWA Piotr Dumała, który niezwykle rzadko spotyka się z publicznością, dotarł wreszcie za trzecim podejściem, dzięki uporczywym staraniom szefowej placówki, Niny Hobgarskiej. Wybitny twórca i wykładowca okazał się także świetnym rozmówcą.
Dumała, ceniony w świecie autor filmów animowanych, realizowanych mozolnie własną, niepowtarzalną techniką, zaprezentował w Jeleniej Górze swój ostatni film Las i krótkie animacje z cyklu Doktor Charakter przedstawia. Tytułowemu bohaterowi głosu użyczył wybitny znawca historii filmu i fotografii Jerzy Płażewski.
Swoich filmów nie wyskrobuje już mozolnie na gipsowych kaflach, ślęcząc godzinami w piwnicy. Przyznaje, że ten okres ma już za sobą. Łagodna, Zbrodnia i Kara czy Kafka, weszły już do kanonu autorskiej animacji. Swój ostatni film Las, napisał najpierw w formie nowelki. Potem przez cztery miesiące, tworzył story board, po kilka rysunków dziennie. Rysował postacie ojca i syna, sam widząc się w roli syna. Na zdjęciach próbnych zobaczyłem żyły na rękach Bonaszewskiego. Wiedziałem od razu, że to on zagra syna w moim Lesie – wspomina Dumała. To właśnie Mariusz Bonaszewski, zaproponował do roli ojca Stanisława Brudnego. Swoje ostatnie dzieło Dumała określa mianem filmu antyrealistycznego a nie opisem rzeczywistości. Narysowałem swoich bohaterów, a oni ożyli na planie, właśnie w postaciach Brudnego i Bonaszewskiego. Stali się uruchomionymi rysunkami.
Na stole montażowym, artysta zorientował się, że film ma swój powolny rytm. Ujęcia nie mogą być krótkie. Żadnych przebitek – zdradzał tajniki reżyserskiej kuchni Piotr Dumała. Przyznaje jednocześnie, za namową Jerzego Wójcika do współpracy zaprosił Adama Sikorę, autora choćby niezapomnianych zdjęć do filmów Majewskiego. Las realizowany był na czarno-białej taśmie pozytywowej, dopiero potem kopiowany w technice HD. Niezwykle sugestywne i poruszające zdjęcia Sikory, kojarzą się z klimatem duńskiego malarstwa i starej fotografii. Dumała mówi o nim, że to twórca idący w głąb. Myślę, że na planie Lasu Sikora był sobą, mogąc realizować długie, stojące kadry. Tematem pracy doktorskiej Adama Sikory jest pustka i milczenie w filmie. Niezwykle emocjonalny a jednocześnie intymny odbiór Lasu na wszystkich projekcjach, potwierdza, że tandem Dumała – Sikora, stworzył dzieło unikalne i niespotykane dotąd w polskim kinie. Jak pisze o nim Tadeusz Sobolewski, Las to film absolutnie spełniony, czysty, pulsujący własnym życiem. Minimalistyczny, przykuwający, tajemniczy jak sen. Wywiedziony z najintymniejszych warstw niesie oczyszczające przeżycie.
Sam Dumała, od początku swoje twórczości, idący własną drogą, rozpoznawalny i niepokojący, ceni opowieść, ciągle wierząc w książkę, zapewniającą mu niezbędna intymność. Las jest pożegnaniem z domem. Konkretnym miejscem, w którym krótko po skończeniu zdjęć, zamurowano okna. Do którego życie przestało mieć wstęp. Jako autor, Dumała podejmuje ryzyko czerpania ze swojej prywatności. Ze swojej historii wyciąga esencję, tworząc uniwersalna opowieść. Artysta nie zamierza się tłumaczyć ze swojej historii, rozliczać. Zaprasza do rozmowy o sobie, cały czas kalkulując odwagę i chroniąc się przed ekshibicjonizmem. Podkreśla także istotę równowagi rozmowy, którą buduje podpatrywanymi z własnego życia cytatami, odżegnując się od wszelkich prób „psychologicznego pogłębiania”. To kino antypsychologiczne, podkreślał w Jeleniej Górze Piotr Dumała.
Mówiąc o planach, Dumała wspomniał o realizacji obrazu według własnej nowelki Hajduśka. Rzecz jest o wampirze ” w pewnym małym miasteczku na Dolnym Śląsku”. Zaledwie stroniczka tekstu, a rzecz gęsta i gwałtownie pobudzająca wyobraźnię. Hajduśka ma być do śmiechu, tak żeby się ludzie ze śmiechu tarzali. Ale to nie ma być wyłącznie radosne i lekkie – wyjaśnia Piotr Dumała. Dodaje, że do Jeleniej Góry wróci chętnie. Najchętniej z działaniami w przestrzeni miejskiej. Dziś film powinien wychodzić w przestrzeń. Animacja to ukryty wymiar życia – przekonuje.
Jacek Jaśko
Na pograniczu kinematografii i sztuki. Spotkanie z Piotrem Dumałą w ramach projektu Transfuzje. Bwa Jelenia Góra 17.12.2010
Tekst ukaże się jeszcze w styczniu w 3 numerze Kuriera Dolnośląskiego www.kurierdolnoslaski.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz